Już wiadomo, że pierwszy Dolnośląski Rajd Legend przyciągnął na Ziemię Kłodzką legendarnych zawodników i kultowe auta. Na odcinkach specjalnych pojawią się m.in. Mistrzowie Europy Patrick Snijers i Maciej Wisławski oraz Grzegorz Gac – wicemistrz Europy, pilot Mariana Bublewicza. Na czele zawodów staje z kolei człowiek – legenda. Mówią o nim „służbista”, bo nigdy nie zgadza się na tzw. „jakoś to będzie”. U niego wszystko musi być dopięte na ostatni guzik i zgodne z przepisami. Po prawie 30 latach przerwy Bogusław Piątek, wieloletni i zasłużony działacz PZM, znów obejmuje funkcję dyrektora rajdu. – Od razu mam poczucie, że mam wyżej postawioną poprzeczkę – żartuje, bo właśnie z roli obserwatora i oceniającego przeskakuje w „stare buty”.
Rozmowa z Bogusławem Piątkiem, dyrektorem 1. Dolnośląskiego Rajdu Legend
Jakie to uczucie po latach powracać do szefowania w imprezie sportowej?
Do roli dyrektora rajdu powracam po 27 latach. Po tej roli pełniłem jeszcze funkcję organizatora, m.in. kilku edycji jeszcze Zimowego Rajdu Dolnośląskiego, Rajdu Polski i Rajdu Dolnośląskiego do 2012 roku. Nie ukrywam, że to dla mnie spore wyzwanie. Mimo dużego doświadczenia i lat przepracowanych w motorsporcie, przymierzając się do Dolnośląskiego Rajdu Legend, musiałem się jednak trochę douczyć i trochę sobie przypomnieć. Wiele kwestii formalnych przez lata uległo zmianie, kiedyś niektóre rzeczy robiło się trochę inaczej. Muszę przyznać, że to dla mnie duża przyjemność. Aczkolwiek zawsze są jakieś obawy. One powinny być, aby nie popaść w rutynę i samozachwyt. W tym sporcie różnie bywa, a bagaż doświadczenia, niestety, pobudza wyobraźnię i potęguje te obawy. Robię wszystko, żeby pod względem sportowym i zabezpieczenia imprezy być
przygotowanym na wypadek różnych scenariuszy.
Wcześniej, przez długi czas stał Pan po drugiej stronie, tzn. w roli obserwatora, oceniającego. Jak to jest znów wskoczyć w „stare buty”?
To z pewnością trudniejsze. Od razu mam poczucie, że mam wyżej postawioną poprzeczkę. No, może fakt jest taki, że sam ją sobie podnoszę (uśmiech). Koledzy z Auto Moto Klubu Kłodzko dobrze mnie znają. Dobrze znają moją naturę, która nie uznaje tzw. półśrodków. I to oni zaproponowali mi funkcję dyrektora. Uznali, że wiekiem dobrze pasuję już do legend (uśmiech). Po wielu rozmowach, zdecydowałem się podjąć rękawicę poprowadzenia tej imprezy. Oczywiście dzieje się to przy ogromnym wsparciu i przy współpracy kolegów z klubu. Samemu oczywiście nie da się nic zrobić.
Od razu ambitnie, zajął się Pan organizacją imprezy bardzo skomplikowanej, jakiej w Polsce jeszcze nikt nie robił.
Jeśli chodzi o organizację imprez w sporcie samochodowym, to faktycznie Dolnośląski Rajd Legend ma tak samo, a może i trochę więcej rozbudowaną logistycznie formułę jak np. Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Polski. Jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach, a tych szczegółów właśnie w tym rajdzie nie brakuje. Choć formalnie impreza ma status rajdu okręgowego, to jako pierwsi w Polsce zdecydowaliśmy się na robienie zawodów, które odnoszą się do historycznych czasów i łączą stare z nowym. I takie, oficjalne zawody z wizą, robi się miesiącami. My zaczęliśmy już w styczniu, choć pomysł kiełkował latami. Otóż, wielu sympatyków z Auto Moto Klubu Kłodzko, którzy jeździli na Rally Legend do San Marino, czyli na najsłynniejszy tego typu rajd w Europie, mocno naciskali, abyśmy zrobili taki rajd u nas. Po wielu dyskusjach doszliśmy do wniosku, że ruszamy. Przeanalizowałem regulaminy wielu rajdów w Europie, z Rally Legend San Marino na czele, połączyłem to z przepisami w Polsce, zgodnie z Międzynarodowym Kodeksem Sportowym oraz Regulaminem Sportowym Rajdów Regionalnych FIA. Po prostu utkałem nowy regulamin, dostosowany do naszego pomysłu i obecnych realiów. A najtrudniejsze były kwestie ludzkie. Dzisiaj nie ma takiego automobilklubu, który w swoich zasobach ma tylu członków czy sędziów, aby zabezpieczyć całe zawody. Posiłkujemy się więc wsparciem z zaprzyjaźnionych automobilklubów, za z góry dziękuję.
Czy ten rajd to dla Pana trochę podróż sentymentalna do czasów, kiedy rajdy samochodowe miały czasy świetności, a Ziemia Kłodzka była stolicą polskich rajdów?
Czy podróż sentymentalna? Z pewnością tak. Rajdy wzbudzały wtedy dużo większe zainteresowanie, były na tzw. topie sportów, były bardzo widowiskowe. Były przede wszystkim dłuższe, a frekwencja też była lepsza. Załogi miały do pokonania więcej odcinków, niż obecnie. I faktycznie, Ziemia Kłodzka była wtedy swoistą stolicą motorsportu. Na Dolnym Śląsku odbywały się aż 3 z 7 rund Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, do tego Rajd Polski, będący też rundą Mistrzostw Europy. A również doliczyć trzeba rundy Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski. Niewątpliwie lata 90-te to były piękne czasy dla tego sportu.
Czy te czasy mają szansę jeszcze powrócić?
Jak mawiają nasi sąsiedzi: „to se ne vrati”. Wszystko się zmienia i motorsport także. Cieszymy się, że mamy wspomnienia i że mogliśmy być częścią tej pięknej historii. Ma Pan ogromne doświadczenie w motorsporcie, przez lata uczestniczył Pan w tworzeniu
przepisów, dbał Pan o jakość sportową wydarzeń.
Co uważa Pan za swój największy sukces?
Na pewno doceniam organizację zawodów. Przez kilka lat byłem dyrektorem Rajdu Zimowego, wcześniej jeszcze dyrektorem wyścigów górskich. Następnie organizowałem 5 edycji Rajdu Polski. Oczywiście nie wydarzyłoby się to wszystko, gdyby nie odpowiedni zespół ludzi, jakich koło siebie miałem. To był największy sukces: obracać się wśród ludzi, którzy kochali ten sport, żyli nim, rozumieli go i mieli pasje. To był sukces, że rozumieliśmy się wszyscy nawzajem i mogliśmy tego typu zawody organizować.
Był też taki moment, że rzucił Pan legitymacją PZM. Dlaczego?
Tak był taki moment, rok 2005. Rajd Dolnośląski miał startować z Wrocławia i zakończyć się na rynku w Kłodzku. Miała to być runda wiosenna. Wszystko miałem ustalone m.in. z władzami Wrocławia, włącznie z niemałym wsparciem finansowym. Jednak pewne uwarunkowania życiowe podyktowały, aby ten rajd jednak przenieść na jesień. Wtedy mi odmówiono, nie podając uzasadnienia. Po prostu nie, bo nie. No to powiedziałem: dziękuję. Po dwóch latach przerwy dostałem telefon, że może bym jednak wrócił do Głównej Komisji Sportu Samochodowego i objął nadzór nad Górskimi Samochodowymi Mistrzostwami Polski. Po rozmowach zgodziłem się i „górami” zajmowałem się do 2019 roku, łącznie przez 16 lat.
Ma Pan opinię osoby wymagającej i bezkompromisowej, zwłaszcza w kwestii przepisów. Czy po latach zmiękł Pan trochę?
Nie, raczej nie zmiękłem (uśmiech). Uważam się za osobę konkretną, wymagającą od siebie i od innych. Nie lubię chodzić na skróty. Lubię zasady i wolę przestrzegać tego, co jest postanowione. Nie chodzi tu o upieranie się za wszelka cenę, bo trzeba też słuchać innych i wyciągać wnioski. Tu chodzi o pryncypia. Tym bardziej po latach, kiedy bagaż doświadczeń jest już duży, uważam, że chodzenie na skróty w tym sporcie nie może mieć miejsca. Trzeba wykonać wszystko to, co jest do wykonania, a przede wszystkim trzeba mieć trochę wyobraźni, bo w tym sporcie jest ona wyjątkowo potrzebna.
Czy wybaczył Pan już kolegom z PZM zabranie Rajdu Polski na Mazury?
Nie ma czego wybaczać. Po prostu po 5 edycjach Rajdu Polski, Polski Związek Motorowy przyjął formułę, że rezygnuje z asfaltu i przenosi rajd na mazurskie szutry. Założenie było takie, że jest to szansa, aby dostać Mistrzostwa Świata. Ja wtedy miałem za to koncepcję, żeby Mistrzostwa Świata próbować robić na Dolnym Śląsku, z połączenia 3 ówczesnych rajdów: Karkonoskiego, Elmot i Dolnośląskiego. Po jednym dniu na każdy rajd, z bazą we Wrocławiu. Ta koncepcja nie przyjęła się i mnie osobiście, oraz kolegom z automobilklubu organizatora rajdu podziękowano – bardzo ładnie z resztą, na posiedzeniu Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego.
Jakie ma Pan nadzieje w stosunku do Dolnośląskiego Rajdu Legend?
Nadzieje mam takie, żeby ten rajd rozwinąć, a muszę przyznać, że on dobrze rokuje na przyszłość. Trzeba przyznać, że tworzymy go w stosunkowo młodym Auto Moto Klubie Kłodzko, który powstał 2018 roku. Robią go młodzi ludzie, chętni do pracy, może z niedużym doświadczeniem, ale z ogromnym zapałem i pasją do sportu samochodowego . Już pierwsza edycja, która za chwilę ruszy pokazuje, że jest zapotrzebowanie na powrót do rajdowych legend. Zależało nam na tym, po pierwsze, żeby legendarni zawodnicy powrócili na trasy, a po drugie, żeby na trasach pojawiły się legendarne samochody. I nasza lista zgłoszeń to spełnia. Są na niej Mistrzowie Europy Patrick Snijers i Maciej Wisławski. Jest Grzegorz Gac, wicemistrz Europy, pilot Mariana Bublewicza. Jest wielu zawodników z tytułami Mistrzów Polski. Są też piękne, kultowe auta m.in.: Ford Escort RS Cosworth,
Ford Escorta WRC, Audi Quattro S1,Toyota Celica GT4, Renault 5 Alpine czy Polonezy. Ponadto dajemy też szansę zawodnikom bez licencji, dedykując im SuperKJS, czyli Konkursową Jazdę Samochodem. Zapowiada się naprawdę dobrze. Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej imprezy, a szczególnie sponsorom i władzom samorządowym. Zwracam się też z apelem do kibiców, proszę o zachowanie bezpieczeństwa i podporządkowanie się do poleceń służb. Na ostateczny przebieg tego rajdu mamy wpływ my wszyscy.
Dziękuję za rozmowę.
Iwona Krysiak (Petryla)
Bogusław Piątek – w szeregi członków Polskiego Związku Motorowego wstąpił w 1978 roku. W latach 1986-1994 pełnił funkcję wiceprezesa ds. sportowych delegatury Automobilklubu Dolnośląskiego z siedzibą w Kłodzku, będąc jednocześnie od 1990 do 1994 członkiem zarządu AD we Wrocławiu. W latach 1994-1998 prezes kłodzkiej delegatury AD oraz członek zarządu AD. W strukturach PZM, jako członek Głównej Komisji Sportu Samochodowego i Zarządu Głównego działał od 1996 r. W roku 1998 założył Automobilklub Ziemi Kłodzkiej i w latach 2004 – 2013 był jego prezesem. Od 2013 do 2019 roku pełnił funkcję prezesa Zarządu Okręgowego PZM we Wrocławiu. Wszystkie te funkcje pełnił i pełnił społecznie. Od 2019 członek Auto Moto Klub Kłodzko. Za swą działalność odznaczony m.in. Srebrną Odznaką Honorową PZM (1995), Srebrną Odznaką „Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej” (1999), Złotą Odznaką Honorową PZM (2000), Złotym Krzyżem Zasługi (2002), tytułem Zasłużony dla PZM (2004) oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2011), Złotą Oznaką „ Zasłużony dla Sportu” (2017), Honorową Odznaką Powiatu Kłodzkiego (2023).
1. Dolnośląski Rajd Legend – sobota, 31 sierpnia
Start o godz. 12:00 w Polanicy, na ulicy Zdrojowej
Harmonogram rajdu:
Start: Polanica Zdrój g. 12:00
OS 1 Starków 1 dł. 3,4 km g. 12:15
OS 2 Spalona 1 dł. 4,9 km g. 12:44
OS 3 Młoty 1 dł. 5,6 km g. 13:05
OS 4 Stary Wielisław 1 dł. 4,3 km g. 13:42
Regrouping / Serwis 30’ Polanica
OS 5 Starków 2 g. 14:55
OS 6 Spalona 2 g. 15:24
OS 7 Młoty 2 g. 15:45
OS 8 Stary Wielisław 2 g. 16:22
Regrouping / Serwis 30’ Polanica
OS 9 Kłodzko-Turbojulita dł. 2,2 km g. 17:47
Meta Rajdu Polanica g. 18:33
www.dolnoslaskirajdlegend.pl